czwartek, 30 stycznia 2014

Od Siwiftkill Dołączenie

 Pewnego dnia siedziałam nad rzeką gdy przyszedł do mnie mój najlepszy przyjaciel Matt.
-Hej-przywitałam go.
-Cześć! Swift rada każe cię wysłać na przeszpiegi na wzgórze lwów.-powiedział.
-Dobrze jak tak chcą to idę.
-Ok ale, idę z tobą!
-To chodź!-uśmiechnęłam się.

Biegliśmy ze śmiechem aż, do rzeki dzielącą naszą watahę od terenów lwów.
-Dobra ale, teraz cicho-szepnęłam.
Byliśmy oboje wyszkolonymi szpiegami i wiedzieliśmy jak nie dać się odkryć. Szliśmy dalej gdy, nagle usłyszałam wodza lwów Skaze.
-Słuchajcie mnie! Więc tak, wilki mają terytorium 5 razy większe od nas i nie powinniśmy tak tego pozostawić!-łapą walnął o skałę.
-Więc co zrobimy panie?
-Jeszcze dzisiaj przypuścimy na nich atak!-krzyknął.
-Słyszałaś?-spytał Matt.
-Tak musimy powiadomić watahę.
-To chodźmy-i poszliśmy ale popełniliśmy nowatorski błąd stanęliśmy na suchej gałązce i trzask rozległ się po sporej części terenów.
-Heh...może nie usłyszeli-powiedział mój towarzysz.
-A może jednak usłyszeli za nami stanął Skaza.
-OOŁ!
-spadajmy!-krzyknęłam.
-Aaaa!-z 5 lwów biegło za nami.
-Heh jacy oni wolni-powiedziałam i oboje popatrzyliśmy za siebie kiedy, nagle przestałam czuć grunt pod łapami. Popatrzyłam w dół pod nami była przepaść.
-Aaaaa!!!-spadaliśmy w dół a na samym dole były kamienie.
-Miękkie lądowanie nas raczej nie czeka-myślałam.
I bumm!-wylądowaliśmy na dnie.
-Ał! Eee..Swift? Swift?! Hej gdzie jesteś?!-pytał przerażony Matt.
-Ał...tutaj!-powiedziałam słabo.
-Swift, żyjesz?
-Tak... na razie-leżałam a na mnie zawaliły się skały,
-Czekaj pomogę ci! Yyyy!-Matt próbował odepchnąć kamienie.
-To nie ma sensu idź be ze mnie!-powiedziałam.
-Nie, nie zostawię cię tu!-rzekł.
-Musisz bo zginiemy wszyscy!-mówiłam do niego.
-No nie mogę!-powiedział.
-Możesz! Biegnij powiedz im, nic mi nie będzie później po mnie wrócisz z resztą naszych przyjaciół... proszę!
-No dobrze ale... Nie bój się, wrócę w wkrótce.-i odbiegł.
Leżałam przywalona i nie miałam pojęcia gdzie jestem... zemdlałam...
-Gdy się obudziłam Matt'a wciąż nie było.
Nagle zobaczyłam jakiegoś wilka:
-Kim jesteś?-zapytałam słabo.
-...

Kazan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz